Stanisław Olędzki, Muzyczne wizyty.
MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY „KONTRASTY” nr 1/1978
MUZYCZNE WIZYTY
Zamykające październikowe Prezentacje Laureatów Festiwali i Konkursów Muzycznych — Forum Młodych Muzyków zgromadziło kilkadziesiąt osób, reprezentujących instytucje i organizacje odpowiedzialne bądź zainteresowane kształtem i rozwojem polskiej kultury muzycznej. Zgodnie z nazwą imprezy, tematyka wystąpień oscylowała wokół współczesnej biografii młodego muzyka, wokół ekonomicznych i społecznych uwarunkowań jego działalności.
Polska Ludowa dopracowała się olbrzymiego potencjału w dziedzinie kultury muzycznej, a zwłaszcza szkolnictwa muzycznego; 243 szkoły szczebla podstawowego, średniego i wyższego opuszczają corocznie rzesze absolwentów, z których część kształci się dalej, natomiast reszta wchodzi do czynnego życia muzycznego. Mimo jednak tej "masowej produkcji" muzyków w Polsce — stale odczuwa się dotkliwy ich brak. Filharmonie poszukują instrumentalistów, szkoły — pedagogów, ruch amatorski — instruktorów; brak również animatorów życia muzycznego. Gorzki paradoks sytuacji polega na tym, że za granicą pracuje jednocześnie tylu polskich muzyków, iż można by skompletować z nich dziesięć (wcale nie małych) orkiestr symfonicznych. Dlaczego tak się dzieje i w jaki sposób należałoby przeciwdziałać temu niepożądanemu zjawisku?
Odpowiedź na pierwsze pytanie przewijała się wielokrotnie w wypowiedziach dyskutantów. Otóż młody muzyk, już na progu samodzielności, spotyka się z barierami natury ekonomicznej, przerastającymi jego możliwości finansowe. Sprawa mieszkania, stanowiąca problem wielu młodych Polaków, dla muzyka jest szczególnie istotna, ponieważ dom jest jego warsztatem pracy. Nieodzownym elementem tego warsztatu jest własny instrument. Gdy rówieśnik młodego muzyka — po urządzeniu się — może ciułać na "malucha", on sam musi zdobyć nie mniejszą sumkę na dobry instrument — narzędzie pracy zawodowej. Powinien to uczynić możliwie jak najprędzej, o ile chce pracować w wyuczonym — trudem kilkunastoletniej pracy — zawodzie. Czyż można zatem dziwić się napływającym do Ministerstwa Kultury d Sztuki podaniom o zagraniczne wyjazdy? Zdziwienie natomiast powinny budzić zezwolenia na kontraktowe wyjazdy wydawane muzykom, którym powodzi się nie najgorzej, a celem wyjazdu jest jedynie chęć zgromadzenia większej ilości waluty wymienialnej i szlachetnego kruszcu.
Szukanie kontraktów zagranicznych nie wynika li tylko z pobudek merkantylnych, lecz ma głębokie przyczyny, ukryte w systemie kształcenia i wychowywania młodych muzyków. Środowisko wychowawcze, oddziaływujące w ciągu kilkunastu lat na kształtującą się osobowość, nie jest w stanie przygotować młodego muzyka do pełnienia wszystkich ról społecznych w społeczeństwie socjalistycznym. Forum wykazało, że szkolnictwo muzyczne nie zawsze przygotowuje nawet do wykonywania zawodu; na przykład instrumentaliści, stanowiący podstawową grupę uczniów i studentów, kształceni są na solistów, a następnie (poza nielicznymi wyjątkami) zostają pedagogami i muzykami orkiestrowymi. Na dobrą sprawę — zawód muzyka solisty w Polsce nie istnieje i nawet najwybitniejsi utrzymują się z etatów w szkołach bądź orkiestrach. Instrumentalista rozpoczynający pracę pedagogiczną — nie jest do niej przygotowany metodycznie, podobnie jak jego kolega zasiadający przy pulpicie, który w trakcie studiów nie poznał podstawowej literatury orkiestrowej, stanowiącej trzon repertuaru filharmonicznego.
Korekty programów szkolnych dadzą się stosunkowo łatwo przeprowadzić; poważniejszych przemyśleń i decyzji wymaga jednak program wychowawczy szkół muzycznych. Jak powinna wyglądać sylwetka etyczna młodego muzyka; co uczynić, by pytanie "za ile gramy" nie było pierwszym, a często i ostatnim, stawianym organizatorom koncertów upowszechniających; jak wychowywać, by interesowało go także, dla kogo gra, by chciał krzewić kulturę muzyczną, a nie korzystnie ją eksploatować.
Nie są to problemy nurtujące wyłącznie szkolnictwo muzyczne; powinny one znajdować się w polu zainteresowań wszystkich instytucji i organizacji mających coś wspólnego z kulturą muzyczną. Z braku jakiegoś systemu wychowywania młodzieży muzycznej, jej aktualne postawy są rezultatem wielu, nie zawsze zbieżnie i korzystnie działających, czynników. Zasługą Stowarzyszenia Polskiej Młodzieży Muzycznej i Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej jest wysoka ocena postaw społecznych zaobserwowana w czasie prezentacji; jedynym, spośród wszystkich wykonawców, który odmówił zgody na nagranie koncertu bez oddzielnego honorowania, był zespół orkiestrowy Filharmonii Białostockiej. Młodzi wykonawcy nie chwytają się za portfel na widok mikrofonu. Czy gest ten wykształci się z wiekiem — zależy to od współuczestniczenia w działalności wychowawczej instytucji profesjonalnych, których przedstawiciele pracują nieraz także i w szkołach, są więc bezpośrednio zainteresowani sprawami wychowawczymi. Z wypowiedzi przedstawicieli SPMM rysowała się wszakże perspektywa dosyć złożona. Zdarzają się wypadki utrudniania czy wręcz torpedowania działań społecznych. PAGART zaprzestał praktycznie wysyłać młodych muzyków za granicę, chowając mało intratne zaproszenia do szuflady; Departament Współpracy Kulturalnej z Zagranicą nie wydaje już zezwoleń na wyjazdy na międzynarodowe konkursy i obozy muzyczne; filharmonie krajowe nie interesują się młodymi wykonawcami i kompozytorami. Mówimy o pracy społecznej, ponieważ cała bogata działalność organizacji Jeunesses Musicales wspiera się na tej formie aktywności swoich członków. Społecznym wysiłkiem zorganizowano także białostockie Prezentacje. Z drugiej strony — działalność stowarzyszonej młodzieży muzycznej odnotowywana jest wieloma jasnymi punktami na kulturalnej mapie Polski i jeszcze więcej stoi przed nią zadań, których nie wypełnią instytucje profesjonalne.
Świadomość zadań, wyartykułowana w dyskusji młodych, przebije, miejmy nadzieję, mrok milczenia i mgłę niedomówień nieco starszych przedstawicieli centralnych instytucji i organizacji.
Ze strony Stowarzyszenia Polskiej Młodzieży Muzycznej padło wiele propozycji zasługujących na publiczne obwieszczenie, z których jedna — przejęcie całej akcji upowszechniania muzyki, od szkół podstawowych poczynając, opartej na przemyślanym systemie i realizowanej siłami młodych muzyków — wydaje się godna szczególnego wyeksponowania. W sytuacji, gdy filharmonie nie przejawiają poważnego i trwalszego zainteresowania tzw. głębokim terenem, a ich współpraca ze szkołami często sprowadza się do sprzedaży całej sali kolejnym szkołom, zaangażowanie młodych może wydać od dawna oczekiwane owoce w postaci pełnych sal koncertowych i wzrostu poziomu kultury muzycznej społeczeństwa.
Z innych postulatów bądź propozycji i wysuniętych na Forum szersze zainteresowanie wywołać powinien zamysł bliższego związania ruchu amatorskiego z wyższymi szkołami muzycznymi — przez organizowanie praktyk w domach kultury i zespołach muzycznych oraz zainteresowanie młodych kompozytorów repertuarem dla amatorskich zespołów. Także wnioski o powołanie agencji koncertowej młodego muzyka, działającej pod patronatem ZSMP i wprowadzenie w każdej filharmonii estrady młodych — po realizacji powinny zracjonalizować sytuację na polskim rynku muzycznym.
Zamykające Forum Młodych Muzyków wystąpienie sekretarza ZG ZSMP Kazimierza Fortuny, podkreślało znaczenie dyskutowanej problematyki dla społeczno-kulturalnych przeobrażeń młodego pokolenia Polaków. Zespolenie wysiłków na rzecz udziału życia muzycznego w realizacji wychowania estetycznego, uświadomienie roli młodych w społeczeństwie, kształtowanie: zainteresowania kulturą i umiejętności wyboru pewnych treści i wartości kulturowych — to osie, wokół których obracać się będą działania kulturotwórcze organizacji zrzeszonych w Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej.
Miesiąc po Prezentacjach Laureatów i Forum Młodych Muzyków Białystok stał się miejscem następnego wydarzenia muzycznego o wysokiej randze artystycznej. W dniach 7 — 9 listopada wystąpiła w Białymstoku orkiestra symfoniczna Państwowej Filharmonii Litewskiej SRR. Szkoda, że z trzech występów znakomitych wileńskich muzyków — dwa były zamknięte i tylko koncert w dniu 8 listopada został udostępniony białostockim melomanom. Godna pożałowania jest także nie dość skuteczna reklama tego jedynego koncertu, wskutek czego sporo miejsc świeciło pustkami.
Litewscy goście przedstawili programy złożone z utworów kompozytorów litewskich i rosyjskich. Program koncertu w pierwszej części zawierał dwa nadzwyczaj ciekawe dzieła: Jurgisa Juozapajtisa Symfonię „Rex" i Edwarda Kosto Balsisa Freski symfoniczne na skrzypce, fortepian i orkiestrę. Symfonia „Rex", zainspirowana malarstwem Mikalojusa Konstantinasa Ćiurlionisa i jego pamięci poświęcona, wyszła spod pióra trzydziestoletniego kompozytora w 1973 r. Wysokie walory warsztatowe i ekspresyjne lokują ten utwór na poziomie arcydzieła. Godna podkreślenia jest postawa estetyczna kompozytora, sprawiająca, iż tworzy on muzykę niesłychanie komunikatywną; operując nowoczesnymi środkami brzmieniowymi — łączy je w sposób logiczny i, co najważniejsze, przekonywający wyrazowo, ze stosunkowo prostymi percepcyjnie strukturami i przebiegami dźwiękowymi. Nie będzie zapewne omyłką stwierdzenie, iż twórczość Jurgisa Juozapajtisa wpisze się do rejestru najwartościowszych zdobyczy nie tylko litewskiej i radzieckiej muzyki. Mistrzostwo młodego kompozytora takie twierdzenie uprawomocnia. Freski dramatyczne (1965 r.) Edwarda Balsisa, pierwsza podobno kompozycja litewska wykorzystująca technikę dodekafoniczną, reprezentuje odmienną estetykę, której dominantą jest konstruktywizm materiałowy, połączony z silnie wyeksponowanymi elementami motorycznymi. Kompozycja ta oraz — wykonany w części artystycznej akademii poświęconej 60 rocznicy Rewolucji Październikowej — II Koncert skrzypcowy tegoż kompozytora, dowodzą, iż w muzyce litewskiej jest miejsce na tak rożne stylistyki, jakie reprezentują przedstawieni białostockiej publiczności kompozytorzy. Solistą w obu utworach Balsisa był świetny skrzypek litewski, laureat międzynarodowych konkursów w Helsinkach i Montrealu, Rajmondas Katilius. Skomplikowane partie solowe wykonał on z bezbłędną intonacją i wirtuozowskim temperamentem.
Niezwykle wysokie umiejętności filharmoników litewskich, prowadzonych precyzyjnym, oszczędnym, ale pełnym skondensowanej ekspresji gestem Juozasa Domarkasa, w całej krasie zaprezentowała interpretacja Obrazków z wystawy Modesta Musorgskiego w instrumentacji Maurycego Ravela. Poszczególne utwory cyklu, dzięki mistrzowskiemu opanowaniu instrumentu przez każdego muzyka, doskonałej synchronizacji i miksacji brzmienia całego zespołu oraz (last not least) wielkiej sile kreacyjnej dyrygenta, stały się źródłem głębokich i różnorodnych wrażeń estetycznych. Powodów do zachwytów dostarczał zarówno każdy element gry, jak i szersze koncepcje, włącznie z ujęciem całości cyklu. Począwszy od srebrzystego i okrągłego brzmienia blachy w pierwszej „Promenadzie" i przejmujących kontrastów wyrazowych w „Gnomie" i „Katakumbach", poprzez wspaniale rozwijane, o wielkiej amplitudzie, linie dynamiczne w obrazku „Bydło", wyrafinowaną, wręcz wirtuozowską artykulację w „Tańcu piskląt", „Rynku w Limoges" i „Chatce na kurzej stopce", aż do potężnego, mieniącego się bizantyjsko-cerkiewnym przepychem barw finału, „Wielkiej bramy kijowskiej" — w każdej fazie tego wspaniałego i bardzo trudnego dzieła obserwowaliśmy porywającą grę litewskich muzyków. Dwa bisy (Szostakowicz i Wagner) mogły przekonać najzaciętszych sceptyków, że w Białymstoku wystąpiła orkiestra o klasie tu nie znanej od czasu pamiętnego koncertu Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji w 1973 r. Wymiana kulturalna między Litewską SRR a województwem białostockim zainicjowana została wspaniałym akordem. ,
Stanisław Olędzki